iPhone 11 Pro Max to zdaniem producenta, najlepszy smartfon na rynku. W parze z dość oryginalnym wyglądem, topowymi podzespołami i dużym, jak na Apple, ekranem idzie bardzo wysoka cena. Produkty firmy Apple nigdy nie należały do tanich, jednak ostatnimi czasy przestają być jedynie sprzętem, a stają się czymś w rodzaju biżuterii. Cena nie musi być już adekwatna do ceny, bo produkty giganta z Cupertino aspirują do miana ozdoby, symbolu prestiżu i ponadprzeciętnego statusu społecznego. Osobiście absolutnie się z tym nie zgadzam i uważam, że to tylko kawałek elektroniki użytkowej i nie powinien być używany do oceniania czy kategoryzowania ludzi. Nie mniej podziwiam Apple, że mimo tak kosmicznych cen ich produkty nadal sprzedają się tak dobrze. Gigant żyje w myśl zasady, że dany produkt jest wart tyle, ile ktoś jest chętny, by za niego zapłacić. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Jak iPhone 11 Pro Max wypada na tle konkurencji? Jak sprawuje się w codziennym użytkowaniu? Co mnie w nim wkurza, a za co go uwielbiam oraz czy wydałbym na niego swoje pieniądze? Zapraszam do recenzji.

Zawartość opakowania
iPhone 11 Pro Max przyjeżdża w zgrabnym, eleganckim kartoniku. W pudełku prócz smartfona znajdziemy:
- Przewodowe słuchawki z wtyczką Lightning
- Ładowarkę USB-C o mocy 18W
- Przewód USB-C – Lightning
- Zestaw instrukcji i naklejek

Producent nie dorzuca do zestawu żadnego pokrowca, więc trzeba się w takowy wyposażyć na własną rękę. Ponadto totalnie nie rozumiem kurczowego trzymania się złącza Lightning. Skoro MacBook-i oraz nowe iPad-y mają USB-C to dlaczego nie ma ich w telefonach? Taki zabieg wymusza posiadanie różnych kabli i akcesoriów, co wiąże się z kosztami i koniecznością targania ze sobą dużej ilości akcesoriów. Kolejnym absurdem są słuchawki. Czy to tak trudno dorzucić do opakowania słuchawki „premium”, np. AirPods? iPhone 11 Pro Max to flagowy smartfon kosztujący ponad 5000 zł. Uważam, że dodawanie standardowych, przewodowych słuchawek to szczyt skąpstwa. Jedyne co mogę pochwalić to ładowarka. Producent miał w zwyczaju dodawać słabe ładowarki, nawet jeśli urządzenie obsługiwało szybkie ładowanie o dużej mocy – 18 W to żaden szał, ale jak to mówią, lepszy rydz niż nic.

iPhone 11 Pro Max – Wygląd, który już znamy
Apple, projektując “jedenastkę” postawiło na dopieszczanie znanych już rozwiązań. Cykl wydawniczy zakłada duże zmiany w wyglądzie średnio co 3 lata. Oznacza to, że dopiero iPhone 12 (prawdopodobnie) będzie mógł pochwalić się nowym, poprawionym designem. Wygląd iPhone 11 Pro i 11 Pro Max jest praktycznie identyczny co zaprezentowanego w 2017 roku iPhone X. Jedyne zauważalne zmiany wizualne to większa przekątna ekranu (w wariancie Max) oraz pokraczna wysepka z modułami aparatu. Czy jest to ładne, czy nie — nie oceniam. Mnie się to nie podoba, ale są pewnie osoby, które takie rozwiązanie uważają za atrakcyjne wizualnie. Front urządzenia jest bez zmian. Nadal mamy do czynienia z paskudnym wcięciem w ekran, w którym schowany jest aparat wraz z modułem Face ID.

Osobiście jestem przeciwnikiem dziur i „noczy” i decydowanie bardziej preferuję rozwiązania oparte o wysuwany moduł przedniej kamerki. Widząc wcięcie w ekranie, mój wewnętrzny esteta dostaje szału, nie mniej wystarczyły dwa dni, by przestać się tym przejmować. W tym miejscu muszę pochwalić Apple, za brak grubej ramki u dołu ekranu. Od premiery iPhone X praktycznie wszyscy producenci w mniej lub bardziej udany sposób próbują osiągnąć równie minimalistyczną ramkę u dołu ekranu jednak mało który robi to tak dobrze, jak Apple.

Smartfon, który miałem do testów to wariant Space Gray o pojemności 256 GB. Uważam, że gwiezdna szarość jest bardzo ładna, szczególnie że szkło na pleckach jest zmatowione, a powierzchnia nie jest gładka tylko delikatnie chropowata. Wizualnie jest bardzo dobrze, a dzięki chropowatej powierzchni smartfon pewniej leży w dłoni (choć ze względu na rozmiar szału nie ma). Ponadto matowe szkło znacznie mniej zbiera odciski palców, ale… szybko się brudzi. Całe szczęście równie szybko można je wyczyścić.
Przyciski włączniki oraz głośności są duże i odseparowane od siebie co ułatwia obsługę telefonu. Na plus zasługuje obecność dedykowanego, mechanicznego przełącznika służącego do wyciszania smartfona. Jest to niezwykle praktyczne rozwiązanie i szkoda, że inni producenci (nie licząc OnePlus-a) go nie skopiowali.

iPhone 11 Pro Max – Specyfikacja
iPhone 11 Pro Max - Specyfikacja | ||
---|---|---|
Ekran | OLED 6,5" (1242 x 2688) 456 ppi | |
Wymiary (wys. x szer. x grub.) | 158.00 x 77.80 x 8.10 mm | |
Procesor | Apple A13 |
|
Pamięć RAM | 4 GB | |
Pamięć wewenętrzna | 64 GB, 256 GB, 512 GB |
|
Aparat | Przód: 12 Mpx | Tył: 12 Mpx , 12 Mpx, 12Mpx |
Bateria | Li-Ion 3969 mAh | |
Gniazdo karty pamięci | NIE | |
Dual SIM | TAK (e-sim) | |
Złącze Jack 3,5 | NIE | |
Dodatkowe Informacje | iOS 13 | ładowanie indukcyjne | IP68 |
Pełną Specyfikację znajdziesz TUTAJ.
Aktualne Ceny sprawdź TUTAJ.
Wydajność i benchmarki
Sercem testowanego przeze mnie smartfona jest autorski, sześciordzeniowy procesor Apple A13 Bionic wspierany przez 4 GB pamięci RAM. Jak przystało na Apple, iPhone 11 Pro Max może pochwalić się imponującą wydajnością i nienaganną płynnością działania. Apple przez lata słynęło ze świetnej optymalizacji softu, jednak ostatnio nie jest już tak dobrze. Całe szczęście A13 dysponuje ogromnym zapasem mocy, co pozwoli cieszyć się płynnym działaniem przez kilka lat.
Testy przeprowadziłem za pomocą programów Antutu oraz 3DMark. Ze względu na różnice w oprogramowaniu nie zamierzam dokonywać bezpośredniego porównania do smartfonów z Androidem.

iPhone 11 Pro Max, wykręca w Antutu ponad 500 tysięcy punktów, co robi wrażenie. Podobny wynik osiągają Snapdragony z serii 855 Plus oraz 865 jednak miejcie na uwadze, że w ogólny wynik Antutu wlicza się masa parametrów nie zawsze związanych z czystą mocą obliczeniową SoC. Doskonale sprawdza się tu określenie, że benchmarki to tylko cyferki, bo choć pozwalają ocenić ogólną wydajność urządzenia, tak w codziennym użytkowaniu to czy smartfon będzie miał 350 tysięcy punktów, czy 550 tysięcy punktów nie będzie miało absolutnie żadnego znaczenia.

Znacznie większy wpływ na komfort codziennego użytkowania ma ilość pamięci RAM, ilość pamięci na dane użytkownika oraz czas pracy na baterii. Pod tym względem iPhone 11 Pro Max wypada bardzo dobrze. Dla użytkowników Androida, 4 GB RAM nie robi już wrażenia, jednak dla systemu iOS jest to nawet więcej niż potrzeba. W przypadku pamięci na dane sugeruję kupować smartfony z minimum 128 GB. Smartfony Apple nie posiadają gniazda na kartę pamięci, więc w razie konieczności pamięci nie da się rozszerzyć. Ponadto rozbudowane moduły aparatu robią zdjęcia w dużej rozdzielczości oraz zawierają ogromne ilości metadanych więc każde zdjęcie czy film zajmuje sporo miejsca, co szybko pochłania wbudowaną pamięć. Całe szczęście testowany przeze mnie wariant posiał aż 256 GB miejsca na dane, co w moim przypadku wystarczyłoby na lata beztroskiego cykania fotek.
Czas pracy na baterii
Jeśli chodzi o czas pracy na baterii, to iPhone 11 Pro Max pozwalał mi na dwa dni pracy z dala od gniazdka. Nie jestem graczem, ale w ciągu dnia dość aktywnie korzystam z telefonu — maile, rozmowy, sms-y, kilka filmów na YouTube, czytanie artykułów oraz Facebook i Instagram. Do tego należy zaznaczyć, że jasność jest ustawiana automatycznie a takie funkcje jak GPS, Wi-Fi i transmisja danych są przez cały czas aktywne. Myślę, że osoby, które eksploatują w ciągu dnia telefon do granic możliwości, bez problemu dotrwają od rana do wieczora bez konieczności ładowania – no, chyba że przez cały dzień telefn służy jako nawigacji – wtedy może być różnie. Smartfon wspiera szybkie oraz bezprzewodowe ładowanie, więc nie ma problemu by w razie konieczności, czy też bezczynności móc go ładować.
Ekran, który zwala z nóg
Początkowo informacje o ekranie miałem umieścić w akapicie o wyglądzie. Uważam, że jest na tyle dobry, że zasługuje na własny akapit.
iPhone 11 Pro Max dysponuje ekranem OLED o przekątnej 6,5 cala i nie licząc „nocza” pokrywa cały front. Rozdzielczość ekranu to nietypowe 2688 × 1242 piksele co daje przyzwoite 458 ppi. Wyświetlacz może pochwalić się świetnym odwzorowaniem barw oraz maksymalną jasnością na poziomie 800 nitów. Przy wykorzystaniu technologii HDR maksymalna jasności wynosi aż 1200 nitów, co pozwala nam odczuć, czym jest prawdziwe HDR. Wbrew powszechnym marketingowym bzdurom HDR 400 czy nawet HDR 600 nie ma nic wspólnego z prawdziwym HDR. Znawcy tematu uważają, że dopiero HDR 1000 pozwala na wydobycie z obrazu całego piękna i ja się z tym w 100% zgadzam.

Producent nie zapomniał również o popularnym ostatnio True Tone, który pozwala zredukować ilość niebieskiego światła, dzięki czemu wzrok mniej się męczy np. podczas czytania.
iPhone 11 Pro Max – jakość zdjęć i filmów
Jeśli chodzi o możliwości fotograficzne, to Apple stawia tu na cyfrę 12. Tak, każdy obiektyw ma 12 Mpx, co moim zdaniem jest optymalną wartością, pozwalającą robić świetne zdjęcia, które jednocześnie nie są przesadnie duże. Potrójny moduł na plecach pozwala na fotografowanie w praktycznie każdych warunkach mamy bowiem do czynienia z obiektywem ultraszerokokątnym 12 Mpix f/2,4 120°, głównym 12 Mpix f/1,8 oraz teleobiektywem 12 Mpix f/2,0 z 2-krotnym zoomem optycznym i 10-krotnym zoomem cyfrowym. Ponadto dzięki dopracowanemu trybowi nocnemu możemy liczyć na świetne zdjęcia nawet w nocy.
Oprogramowanie aparatu wciąż bez trybu dla profesjonalisty. Laik może bez żadnego wahania zdać się na automatykę. Smartfon dobrze odczytuje scenerie i dobiera ustawienia adekwatne do warunków, więc w większości przypadków nie robiąc nic, otrzymamy bardzo dobre zdjęcia. Profesjonalista też będzie zadowolony z ujęć, jednak nadal nie ma możliwości, by samemu pobawić się ustawieniami… Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Apple tak bardzo opiera się przed rozbudowaniem funkcji aparatu – wdać uważają, że profesjonaliści i tak nie zrobią lepszych zdjęć od tych na ustawieniach automatycznych.
(Poniżej załączam zdjęcia bez retuszu)








Możliwości Video
Jedenastka pozwala na nagrywanie w 4K i 60 kl./s. Obraz jest naprawdę ładny i pełen szczegółów. Warto dodać, że w trakcie kręcenia można przełączać się pomiędzy poszczególnymi trybami aparatu. Na pochwałę zasługuje bardzo dobra optyczna stabilizacja obrazu wspierana przez elektroniczną. Efekty takiej współpracy są bardzo dobre, a nagrania nawet w biegu wyglądają przyzwoicie. Dla ciekawskich świata znajdzie się też tryb Slow Motion, który pozwala na spowolnienie do maksymalnie 240 kl.s.
Wady i Zalety
Zalety:
- Świetny ekran, który spełni oczekiwania profesjonalistów z branży foto i video.
- Topowa wydajność, która wystarczy na lata.
- Bardzo dobre możliwości fotograficzne.
- Bardzo dobre możliwości filmowe
- Face ID działa bardzo dobrze.
- Mechaniczny przełącznik do wyciszania telefonu
- Świetny ekosystem
- Długi czas pracy na baterii – średnio dwa dni
- Przyzwoite głośniki stereo
- Obsługa gestami uzależnia
- Dual SIM (eSIM)*
Wady:
- Nieświeży wygląd
- Paskudne wcięcie w ekranie
- Przestarzałe złącze Lightning zamiast USB-C
- Wystająca wysepka modułu aparatu
- Brak diody powiadomień
- Brak możliwości rozbudowy pamięci wewnętrznej
- Ograniczone NFC pozwalające tylko na płacenie
- Dual SIM (eSIM)* dostępne tylko w Orange
- Rozmiar i materiały sprawiają, że przeciętnie leży w dłoni.
- Skąpy zestaw akcesoriów (brak przejściówki na jack 3.5 mm
- Tandetne, przewodowe słuchawki w zestawie
- Mimo magii ekosystemu, zarządzanie plikami na urządzeniu pozostawia wiele do życzenia.
- Cena!!!!

Ogólne wrażenia z użytkowania
Czas spędzony z iPhone 11 Max Pro minął bardzo szybko. Szkoda, bo miałem sporo planów, gdzie by go tu jeszcze sprawdzić. Nie zmiana to jednak faktu, że te kilka dni miało mi ogląd, z jakim telefonem miałem do czynienia. Wiecie, jaki by nie był to jednak tylko zlepek szkła, krzemu i metali szlachetnych. Smartfon jest bardzo dobry, choć ma swoje za uszami. Największą zaletą „jedenastki” jest przynależność do ekosystemu Apple. Sam smartfon jest… jak by to powiedzieć, zwyczajny. Nie wiem, czy to kwestia tego, że obyłem się już ze smartfonami marek „premium” i nie robią już na mnie takiego wrażenia czy po prostu wolę wolność Androida. Smartfon to urządzenie bardzo delikatne i osobiście nigdy nie wydałbym na niego takich pieniędzy.
Gdybym miał dziś kupić smartfon Apple, wolałbym XS-a. Jest tańszy, lepiej leży w dłoni a pod względem wydajności i możliwości również w 200% zadowoli moje potrzeby. Jeśli więc jesteś osobą, która chce iPhone-a, żeby mieć iPhone-a to jasne, kupuj, w końcu to Twoje pieniądze i Twoje życie. Uważam jednak, że rozsądniej byłoby wybrać coś tańszego, bo i tak nie zauważysz różnicy. Zresztą, jak często wymieniamy telefony? Co rok, dwa, trzy? I to pod warunkiem, że wcześniej go nie rozbijemy albo nie wpadnie do toalety… Myślę, że 3 lata to taki dobry czas, by odesłać smartfon na zasłużoną emeryturę i kupić coś nowego. Nie ma więc sensu, by przepłacać.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy smartfon służy do pracy, a Ty posiadasz jakieś inne sprzęty Apple. Zarówno Windows, jak i Android (mimo mojej sympatii) mają przed sobą jeszcze lata pracy, zanim zintegrują usługi i urządzenia tak dobrze, jak Apple. Ktoś, kto używa jedynie telefonu z logo nadgryzionego jabłka, tak naprawdę wykorzystuje jakieś 60% jego możliwości. Dopiero posiadając więcej produktów giganta z Cupertino, sięgamy po pełen potencjał. Integracja i szybkość wymiany danych między MacBook-iem a iPhone-m to czysta poezja. Możliwość dzwonienia i odpisywania na SMS-y bez konieczności sięgania po telefon – bajka! A to tylko niektóre z możliwości. Mając do dyspozycji zegarek i tablet możliwości są jeszcze większe. I tak wiem, że da się to mieć na Androidzie, ale u Apple macie to od momentu wyjęcia z pudełka a na Androidzie trzeba skonfigurować wszystko osobno.
Ten cały ekosystem, ta niewidoczna integracja, ten „amejzing”, o którym ciągle się słyszy, są czymś, co czyni produkty Apple wyjątkowymi. To właśnie za tę „wyjątkowość” trzeba płacić krocie…

Tydzień z iPhone 11 Pro Max – Podsumowanie
Jak widać iPhone 11 Pro Max to świetny smartfon, który zaspokoi potrzeby nawet najbardziej wymagających użytkowników przez długie lata. Czy zatem jest to Smartfon idealny? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Do testu podchodziłem z lekką głową. Nie czytałem innych recenzji, tak by nie wyrabiać sobie pochopnych opinii. Czy zachwyciłem się tą magią Apple? Trochę tak, jednak pragnienie wolności i kosmiczna cena szybko sprowadziły mnie na ziemię. Jeśli nie przeszkadzają Ci wszystkie wymienione wady i nie szkoda Ci pieniędzy — kupuj śmiało, bo będziesz zachwycony. W przeciwnym razie nie ma się co smucić. Rynek smartfonów jest ogromny i każdy znajdzie coś dla siebie. Nie ma sensu na siłę gonić za modą, bo ktoś powiedział, że iPhone to prestiż… Kiedyś modne były dzwony, męska trwała i ortalion, dziś na tapecie jest Apple, za jakiś czas świat oszaleje na punkcie czegoś innego. Nie dajmy się zwariować ?