Śmieci w tatrach to problem, który każdego roku powraca niczym bumerang. Tydzień temu, wraz z żoną i grupką znajomych wybraliśmy się na wypad w Tatry. Plan był prosty. Wszyscy kochamy góry, lubimy wędrówki, więc, zamiast przesiadywać w knajpie, ruszyliśmy na szlak. W planach mieliśmy dwie długie trasy. Pierwsza na Szpiglasowy Wierch a druga przez Czerwone Wierchy. Obie trasy, uwzględniając cele pośrednie, były rozpisane na ok. 12 godzin wędrówki. Z góry zaznaczam, że w kwestii wędrówek po górach bliżej mi do laika niż doświadczonego podróżnika. Dość powiedzieć, że najwyższa góra, na jaką wszedłem to właśnie Szpiglasowy Wierch (2171 m n.p.m). Przygotowując się do wędrówki, staraliśmy się wziąć pod uwagę każdą ewentualność, były deszczówki, była woda, suchy prowiant, coś na przebranie, worki na śmieci, powerbanki, apteczki i inne bibeloty. Uważam, że wybierając się na tak długą wędrówkę, warto być przygotowanym na wszystkie ewentualności. Pogoda w górach potrafi zmieniać się bardzo szybko a o wypadek czy uraz nie trudno.

Wchodząc na szlak
Pierwsze co zdziwiło nas na szlaku to ilość turystów. To, że w okolicach Morskiego Oka jest tłok, w ogóle mnie nie dziwi. Nawet poza sezonem jest tam sporo osób. Nie zmienia to jednak faktu, że w wyższych partiach gór spodziewaliśmy się mniejszej ilości osób. Niestety było odwrotnie. Na łańcuchach do Szpiglasowej przełęczy tworzyły się korki a zniecierpliwieni turyści, zamiast czekać na swoją kolej, omijali łańcuchy, tworząc zagrożenie dla innych. Schodząc po stromym zboczu, łatwo strącić kamień. Na własne oczy widziałem, jak kamień wielkości pięści spada centymetry obok głowy dziewczynki, która trzymała się łańcuchów, stojąc nad urwiskiem. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby stała o krok dalej…
Dzieci na szlaku

Wędrując po górach, co chwilę mijaliśmy rodziny z dziećmi. Mówiąc dzieci, mam na myśli pełen przekrój. Od kilkulatków aż po nastolatków. Na pierwszy rzut oka, wyprawa w góry z naszymi pociechami to dobry pomysł. Dobry, dopóki stawiamy bezpieczeństwo i dobro dzieci na pierwszym miejscu. Wspominałem wcześniej o dziewczynce, która o mały włos a oberwałaby kamieniem w głowę. Takich sytuacji było zdecydowanie więcej. Maluchy często nie miały siły, ledwo snuły się na nogach, płakały a rodzice mimo to, nadal gnali je pod górę. Mało tego. Mijaliśmy małżeństwo z dwójką synów w wieku ok. 10 lat. Jeden z nich ześliznął się ze skały podczas wspinaczki na wodospad Siklawa i zbił sobie bok. Mimo iż chłopiec płakał, to rodzice postanowili wspinać się dalej w kierunku Szpiglasowej przełęczy. W drodze na szczyt mijaliśmy ich jeszcze kilka razy. Chłopiec, za każdym razem płakał i narzekał na ból… Wiem, to nie moje dziecko, ale jak skrajnie nieodpowiedzialnym trzeba być rodzicem, aby kontynuować wyprawę na szczyt, zaraz po tym, jak nasze dziecko poturbowało się, upadając ze skał.
Śmieci w tatrach – turyści nie mają wstydu
Nierozsądne i lekkomyślne zachowanie to nie jedyne co rzuciło nam się w oczy. Śmieci w tatrach to problem stary jak świat. Nie raz i nie dwa organizowano sprzątanie gór, które, choć na chwilę pozwoliło pozbyć się problemu. Niestety, wraz z napływem turystów, śmieci wracają… Drogi turysto, czy tak trudno zabrać śmieci ze sobą?
Idąc na całodniową wyprawę mamy świadomość, że trzeba po sobie sprzątać. Już nawet nie chodzi o to, że wędrujemy po Parku Narodowym a o najzwyklejsze w świecie dobre maniery. Widząc pozostawione na szlaku niedopałki po papierosach, opakowania po jedzeniu, reklamówki czy resztki obuwia trekkingowego nasuwa mi się pytanie. Turysto, w domu tez masz taki chlew?
W naszej wyprawowej ekipie była osoba paląca jednak każdy niedopałek trafiał do słoiczka albo puszki po napoju. Gdy mieliśmy przerwę na jedzenie, przed wymarszem sprawdzaliśmy, czy nie zostały po nas papierki. Przecież takie śmieci nie zajmują dużo miejsca, a do tego są lekkie. W czym więc problem, żeby zabrać je ze sobą i wyrzucić do kosza w schronisku albo w domu?
Nie zrozumcie mnie źle. To nie jest tak, że jestem nawiedzonym ekologiem, który papla na prawo i lewo o tym, że ludzie niszczą świat. Staram się mieć w tej kwestii zdrowe podejście i wierzcie mi, wiele jestem w stanie zrozumieć. Jeśli komuś na szlaku wiatr wyrwie z rąk reklamówkę albo gdzieś przypadkiem upadnie wam papierek, którego nie zauważycie, to trudno. Zdarzyło się. Mam nadzieje, że następna osoba, która trafi na taki śmieć, podniesie go ze szlaku i wyrzuci.
Podobnie wygląda kwestia toalety. Będąc wysoko w górach ciężko o toaletę. W takich miejscach łatwo trafić na krzaczek czy skalną szczelinę gdzie urządzono sobie wychodek. Wszyscy jesteśmy ludźmi, sytuacje są różne i jeśli trzeba, to trzeba. Wiem, że wiele osób takie górskie „znaleziska” oburzają. Osobiście uważam, że jeśli ktoś załatwia się gdzieś na uboczu, a nie na środku szlaku i zostawi po sobie porządek, to jestem w stanie to zaakceptować.
Śmieci w tatrach – Słowacy stawiają na edukację

Podczas naszej wyprawy wybraliśmy się do Bachledovej Doliny, gdzie znajduje się „Ścieżka w koronach drzew” (Link TUTAJ). Kładka znajduje się na Słowacji, jakieś 15 km za naszą południową granicą. Tam również znajdujemy się na terenie Tatrzańskiego Parku. Wchodząc na szlak nie trudno natknąć się na witrynę, pokazującą jak długo rozkładają się poszczególne śmieci. Rozwiązanie niezwykle proste a dobrze działa na wyobraźnię. Ponadto muszę przyznać, że w drodze do kładki nie napotkaliśmy śmieci. Czyżby przekaz działał? Nie wiem, czy wszystkie słowackie szlaki są tak zadbane, ale z tego, co widziałem w Bachledovej Dolinie, śmieci w tatrach słowackich jest znacznie mniej niż u nas.
A gdyby tak trochę spokornieć?
Góry to niezwykle piękny i niebezpieczny twór natury. Niestety turyści na szlakach zdają się ignorować ten drugi aspekt. Wybierając się w góry, warto mieć z tyłu głowy myśl, że to nie jest byle spacer po lesie. Niby szlaki są bezpieczne, bo przecież przygotowali je profesjonaliści. Niby jest TOPR, który zawsze służy pomocą. Nie zmienia to jednak faktu, że góry potrafią płatać figle, a pogoda potrafi zmieniać się w mgnieniu oka. Ten, kto wędrował po szczytach podczas deszczu, czy we mgle ten wie, że nie jest lekko. Jeśli dołożymy do tego brawurę i lekkomyślność turystów okazuje się, że o tragedię nie trudno.
Weźmy, chociażby sytuację sprzed roku, gdzie podczas burzy na Giewoncie zginęły 4 osoby w tym dwoje dzieci… Link TUTAJ
Pisząc dzisiejszy artykuł, nie mam zamiaru straszyć ludzi czy zniechęcać do podróżowania. Góry są piękne i dają poczucie wolności, którego próżno szukać gdzie indziej. Zanim jednak ruszymy na szlak, proszę o podejście do tematu z głową i pokorą. Pamiętajcie, że na szlaku odpowiadacie nie tylko za siebie, ale i za osoby stojące obok.
A jakie Wy mieliście przygody i spostrzeżenia podczas górskich wędrówek? Dajcie znać w komentarzach.