Kupiłem Pendrive 2 TB za 17 zł
O tym, że świat oszalał na punkcie promocji, wiadomo nie od dziś. Żyjemy w czasach, gdzie moda na konsumpcjonizm rośnie z roku na rok, dlatego, gdy tylko pojawia się napis PROMOCJA, w oczach wielu osób zapala się lampka „KUPUJE!!! Przecież się opłaca”. Niestety to nie jest tak proste, jak się wydaje i często takie podążanie za niską ceną ściąga nam na głowę sporo problemów. Kto z nas nie ma w swoim otoczeniu osoby, która dała się namówić na niezniszczalne garnki czy cudowny pas leczący kręgosłup. Oczywiście w cenie znacznie niższej niż w sklepie. Wydawać by się mogło, że naciągacze celują głównie w osoby starsze, samotne, bo na nich łatwiej wpłynąć. Niestety tak nie jest. Ludzie, którzy wychowali się w dobie internetu i swobodnego dostępu do informacji też muszą uważać. To nie domokrążcy są dla nich problemem tylko zaufanie do środowiska, w którym się wychowali – mowa o internecie.
Magia zakupów z chińskich marketów. VOVA, Wish, Joom
Z roku na rok na rynku pojawia się coraz więcej platform handlowych, które pozwalają kupić produkty taniej niż gdzie indziej. Obietnica znacznie niższej ceny to bardzo silny afrodyzjak. Głośnik JBL za 100 zł, podczas gdy w sklepie kosztuje ok. 500 zł? Przecież to super okazja. Zawsze chciałem taki mieć, teraz mnie stać! I nawet jeśli ktoś zacznie podejrzewać, że coś tu jest nie tak portale typu VOVA, Wish i Joom mają już na to patenty. Co rusz można przeczytać, że ceny są niższe, ponieważ kupujesz bezpośrednio od producenta, a skoro nie ma pośredników, to jest taniej. Muszę Was zmartwić. Takie portale i promocje to najczęściej SCAM. Paczka owszem przyjdzie. Głośnik będzie wyglądać jak ten od JBL, ale tak naprawdę otrzymacie tanią chińską podróbkę.
Nie zrozumcie mnie źle. Jeśli kupujecie ze świadomością, że to jest podróbka to w porządku. Wasza decyzja, wasze pieniądze. Nie zawsze podróbka oznacza produkt kiepskiej jakości. Zdarzają się przypadki, kiedy za ułamek ceny otrzymujemy sprzęt o przyzwoitych możliwościach i niezłej jakości wykonania. Cały problem tyczy się oszustwa, kiedy sprzedawca obiecuje produkt dobrej jakości, określonej marki i o zadeklarowanych w opisie parametrach a w paczce przyjeżdża coś zupełnie innego. To jest oszustwo i należy z tym walczyć.
A może coś wygram – hazardowe szaleństwo
Drugą cechą platform handlowych, o których mówię, są loterie. Hazard, nie bójmy się tego słowa, to nic dobrego. Szczególnie jeśli w grę wchodzą pieniądze. Po wejściu do aplikacji VOVA czy Wish od startu bombardują nas powiadomienia o różnego typu benefitach. Darmowe zakręcenie kołem, gdzie można wygrać wartościowe nagrody. Zbieranie lojalnościowych punktów, które pozwolą nam kupić coś taniej czy też wspólna licytacja jednego przedmiotu na zasadach, każdy wpłaca 1$, a następnie jedna z licytujących osób otrzymuje produkt. Oczywiście wybierana losowo. Aby zapewnić kupującego, że wszystko działa zgodnie z prawem, w tle przelatują komentarze osób, którym wcześniej udało się wygrać. Na tym polega biznes. Nakłonić jednego człowieka by kupił telefon za kilka tysięcy, jest trudno, ale nakłonić kilka tysięcy osób by wpłacili drobną sumkę do puli i zyskali tym samym szansę na coś wartościowego, jest znacznie prostsze. Przecież 3 złote mnie nie zbawi, a może to właśnie ja wygram – pomyślało milion osób.
Wymądrzać się w sieci potrafi każdy. Nie każdy jednak potrafi uargumentować swoją opinię, przedstawiając fakty i dowody…
Pendrive 2 TB z VOVA za 18 zł
Od zawsze ciekawiły mnie portale takie jak Wish, VOVA czy Joom. Ceny produktów często są znacznie niższe niż u nas więc dlaczego mam przepłacać? Jeśli mówimy o zakupie bibelotów takich jak pokrowiec na telefon, uchwyt do nawigacji, szkło ochronne czy cała masa innej drobnicy dostępnej za grosze to ok. Te przedmioty często są warte swojej ceny i rzadko zdarzają się przekręty. Inaczej sprawa wygląda w kwestii elektroniki. Nie raz i nie dwa kusiło mnie by kupić sobie tablet albo głośnik bluetooth z takich portali jednak strach przed stratą pieniędzy zawsze mnie odstraszał. Ostatnio postanowiłem zrobić test. W niezwykle promocyjnej cenie nabyłem w serwisie VOVA pendrive Samsung 2 TB za 17 zł.
Testy Pendrive 2 TB za 17 zł
Pendrive przyszedł do mnie po sześciu tygodniach i cóż. Nie myliłem się. Pierwsze moje wrażenie po otwarciu koperty „Coś mały ten pendrive jak na taką pojemność”. Pamięci Flash o pojemności 2 TB wyglądają jak na zdjęciu powyżej i kosztują ponad 6000 zł.
Postanowiłem się nie zrażać i dać mojemu nowemu nabytkowi drugą szansę. Zarówno system Windows, jak i MacOS poprawnie odczytują pendrive, zgodnie informując o pojemności 2 TB. Jakość wykonania jest bardzo dobra. Kolor złącza USB potwierdza obecność standardu 3.0 – Wygląda obiecująco.
Najpierw, przy użyciu programu CrystalDisk Mark, sprawdziłem, na jaką prędkość przesyłu danych mogę liczyć. Powiem krótko… Nie jest kolorowo, zresztą zobaczcie sami.
Takie odczyty dowodzą, że pendrive nie jest w standardzie 3.0. No cóż, skoro nie jest szybki, to może chociaż pojemność będzie się zgadzać?
Jak sprawdzić realną pojemność oszukanego nośnika?
To, że nośnik pokazuje pojemność wynoszącą 2 TB, to jeszcze nic nie znaczy. Jego nazwa, format, pojemność, marka, dane produkcyjne – te wszystkie informacje są zapisane w oprogramowaniu, które jest fałszywe. Jak więc sprawdzić realną pojemność dysku? Już śpieszę z wyjaśnieniem.
Od razu zaznaczam, że sposób na testowanie nie jest mój. Pomysł oraz skrypt zaczerpnąłem z YouTube-a. Konkretnie z tego filmu.
Do sprawdzenia faktycznej pojemności potrzebuję pliku wideo lub audio oraz 2 MB plik tekstowy. Na mojego „oszukanego” pendrive wrzuciłem plik wideo, który zapętliłem tak, aby odtwarzał się bez końca. Następnie uruchomiłem skrypt batch, który powiela plik tekstowy, nadając kopiom kolejne numery od 1 do 10 tys.
Test zakłada, że gdy pliki tekstowe zajmą całą dostępną pamięć, zaczną nadpisywać stare pliki, wskutek czego mój plik Video przestanie działać. Następnie sprawdzamy, ile miejsca zajmują wszystkie pliki tekstowe na pendrive, co odzwierciedla jego faktyczną pojemność. Proste prawda?
No niestety… W moim przypadku sytuacja wyglądała odrobinę inaczej. Ku mojemu zdziwieniu pliki tekstowy, zapisywały się aż do 10 tys., a film nadal działał. Przez chwilę pomyślałem nawet, że kupiłem nośnik o jakiejś sensownej pojemności np. 32 GB. Zanim jednak poprawiłem skrypt tak, aby tworzył kolejne pliki, coś mnie tknęło, aby sprawdzić, co się stanie, jak odłączę pendrive od komputera i podłączę go ponownie.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy po ponownym podłączeniu zamiast 10 tys. plików było ich niecałe 5 tysięcy. Gdzie reszta? Skasowana! Brakowało też filmu, który jeszcze minutę wcześniej był i działał bez problemu. Po przeliczeniu okazało się, że pliki ważą ok. 9 GB. Nie wiem, w jaki sposób został spreparowany firmware mojego nośnika, ale sposób jego działania sprawia, że nie da się do używać. Gdyby podczas testów okazało się, że pendrive zamiast 2 TB ma np. 16 GB, to na upartego można by go używać. Wystarczy założyć partycję o pojemności 16 GB, a o reszcie zapominamy. Tymczasem moje testy wykazały, że nie dość, że nośnik posiada bliżej nieokreśloną pojemność (9 GB nie pasuje do żadnej standardowo stosowanej pojemności) to na dodatek pozwala na ciągłe zapisywanie plików, które kasują się po odłączeniu pendrive od komputera.
Rękojmia – niezgodność towaru z umową
Na zakończone, zdradzę wam, że VOVA zaakceptowało mój wniosek o zwrot pieniędzy za zakup oszukanego pendrive. Tak, więc jeśli produkt, który otrzymaliście, nie jest tym, co oferował sprzedawca, zawsze warto żądać zwrotu pieniędzy. Jedno trzeba chińskim sklepom oddać. W kwestii zwrotów pieniędzy czy wymiany towaru na nowy radzą sobie znacznie lepiej niż polskie portale handlowe, dlatego nie traćcie nadziei i walczcie o swoje. Nawet jeśli straciliście na zakup tylko kilka złotych, to warto o nie walczyć – chociażby po to, by utrzeć nosa nieuczciwemu sprzedawcy.
Materiał Video
Podsumowanie
Zakupy w sieci to ogromna wygoda jednak warto podejść do tematu z głową, tak by nie dać się oszukać. Rynek e-commerce rozwija się niezwykle dynamicznie, co sprzyja powstawaniu nowych modeli sprzedaży, które nie zawsze działają na korzyść kupującego. Każdy przecież chciałby kupić jak najlepszy produkt w jak najlepszej cenie a taki pendrive 2 TB to świetna oferta – szkoda, że oderwana od rzeczywistości. Niestety podobnych ofert są tysiące i nic nie wskazuje, by w przyszłości liczba ta miała się zmniejszyć, dlatego proszę Was o dokonywanie świadomych i przemyślanych zakupów. Gdyby jednak przydarzyła się mała wpadka, zawsze jest rękojmia, która wielokrotnie może okazać się jedynym ratunkiem.
Dajcie znać w komentarzach, jakie Wy macie doświadczenie z portalami tego typu.
Jeśli podoba się Wam ten artykuł, udostępnijcie go innym. Im więcej osób będzie świadomie robić zakupy w sieci tym lepiej dla ich portfela a gorzej dla oszusta.